sobota, 20 czerwca 2009

Znowu mi się dzisiaj śniła, nie wiem jakie było przesłanie tym razem, ale jak zwykle to nie był dobry sen. Lepiej to chyba przemilczeć, bo zwykle jak komuś o tym mówię to się spełnia.

A może w tym blogu powinienem zamieszczać wszystkie opisy snów? Przecież średnio mam dwa sny na noc, nie wiem czy ktoś tak jeszcze ma. Tym razem miałem 4 sny, ale to wynika z przebudzenia, najlepsze są nad ranem, niestety też najkrótsze.

Ok, pierwszy był o Portugalii, jechał autobusem z dworca w jakimś dużym portugalskim mieście, i pamiętam że nie kupiłem biletu choć ciągle miałem to na uwadze, jakoś kierowca nie zauważył. W autobusie, było dużo młodzieży zagranicznej, jedna osoba, jakis chłopak, ale dużo młodszy zabrał mi moje buty do biegania i je rozwalił, ale nie w sensie ze je zniszczył tylko części podeszw się odkleiły. To był wogle angielski autobus, jakos mi sie tak skojarzyło, a na dworze chyba padał deszcz. Pamietam że w tym czasie byli też tam moi rodzice, tzn w tym miescie i mielismy sie spotkac, chyba na dworcu. Szedłem przez centrum z jakaś dziewczyna, ale juz nei pamietam gdzie, ona mnie gdzies prowadzila, jakby chciala wytłumaczyc jak gdzieś dojść. Szlismy przez starówke, było bardzo stromo pod górke, i czułem tak jakbysmy pod nia wjeżdżali a urzadzenie ktore nas transportowało strasznie traciło na mocy. Starówka była ładna, choć było pochmurnie i zapowiadało sie na deszcz. Poźniej spotkałem swojego promotora, wydawał się być niezbyt przyjazny, gdzies mnie prowadził, ale wsumie to ciagnął, złapał i ciągnał. Poźniej nei pamietam, jeszcze miałem sie wrócic na dworzec i zapisac do jakieś agencji pracy, ktos mi powiedzial ze tam jest agencja i jak ja nei moglem sie od razu zapisac? ale przeciez ja tam nei bylem w poszukiwaniu pracy? i cena za zapisanie w agencji podał mi chyba w funtach.

Sny są porąbane, a to był tylko jeden z 4 które mi się dzisiaj przyśniły. Kolejny był o pracy do ktorej mialem jechac, gdzie spotakłem swojego dobrego znajomego z Anglii, z którym nie mam zadnego kontaktu.

piątek, 19 czerwca 2009

novacaine

Give me a long kiss goodnight
and everything will be alright
Tell me that I won't feel a thing
So give me Novacaine

ktoś kiedyś powiedział, chyba to był nawet Piotr Kraśko, a być może Mariusz Max Kolonko?
'W Stanach odnosisz się do ludzi z większym szacunkiem bo nigdy nie wiesz czy ten chłopak w wytartych jeansach, w koszuli z dziurą, nie jest milionerem?'
Często sam popełniam ten błąd, albo doświadczam tego że ktoś mnie bierze za kogoś gorszego. It's not a point how you are, but who you are. Dzisiaj tak było, ktoś pomyślał, że nie udało mi sie coś, nie wiedząc o tym, że sam zrezygnowałem z tego, a dzięki temu dałem mu szanse wyjazdu. ... wolałem poświecić czas czemuś co... innym razem.

Ten post miał być wogle o czymś innym.
Before you left, give me a long kiss goodbye, it's my novacaine.
Zastanawiam się czy kiedyś komuś ujawnię tego bloga, czy osoby o ktorych piszę bedą wiedzieć że to do nich i o nich? Te bardziej domyślne pewnie się skumają, ten mniej nawet nie dopatrzą się o co w tym wszystkim chodzi.